Moja matka mówi, że jestem nie wychowana. Może ma rację - lecz pytanie komu bardziej w tym momencie ubliża? Sobie czy mi?
Mówi, że powinnam się trzy, albo i sto razy zastanowić nad tym co mówię. Bo plotę głupoty.Mówi też często, że nienormalna jestem. ba mówi, że pieprznięta jestem. Że w głowie się nie mieści to co w mojej potrafiło się jednak zmieścić. Mówi, że żałuje, że wysłała mnie na studia, że z gniazda wypuściła do miasta wielkiego. Bo ja jej tu nie dość, że z dzieckiem to Bóg wie z czym w głowie wracam. I że od tych studiów to tam mi się nieźle poprzewracało. I oczywiste ! KIEDYŚ BYŁAM INNA!
Tak sobie sielsko żyjemy pod jednym dachem.
W głowie mojej mamy nie mieści się żadne odstępstwo od normy, nie mieści się, że myśleć można nieco inaczej niż WSZYSCY, że można mieć swoje własne zdanie.
Rację ma, że się zmieniłam, że kilka lat poza jej skrzydłem uwolnił mnie i pozwolił rozwinąć skrzydła własne. Poprawne czy nie, trudno oceniać, wiem jednak, że są moje i dobrze mi się na nich lata.Problem tkwi w tym, że na głos nigdy nie wydam swojej opinii. Lęki mam przeogromne, chowam się w kącie, wpatruję w kolana i błagam świat cały, coby mnie przed tablicę nie wywołał. Bo przecież nienormalna jestem, przecież mogę się mylić, racji nie mieć. A wtedy śmiech na sali, ogólna radość , upadek człowieka i klęska. Bo śmiała wyrazić swą odmienną opinię...
I wydawać by się mogło, że tu taka odważna, obsmaruje, złe słowa powie, a potem cęgi zbieram od innych i chciałabym schować ponownie głowę w piasek, kliknąć usuń bloga, usuń stronę facebook. Zniknij, zgiń, przepadnij. Jednak chorągiewką na wietrze być nie zamierzam.
Z całego serca pragnę, aby moja córka nigdy nie stała się taka jak ja. Taka co trzęsie portkami, gdy sprawę w banku trzeba załatwić, taka co o drogę zapytać się boi obcego, taka co siły przebicia nie ma w żadnej kwestii.
Chciałabym, aby była otwarta, aby wiedziała, że zawsze może być sobą, że ma "popełniać błędy i naprawiać je", że ma prawo do własnego zdania, własnej opinii i że nie powinna się martwić tym co pomyślą inni. Także tego, że odmienność jej zdania nie czyni jej gorszą od kogokolwiek. Bo jest jedyna, wyjątkowa i niepowtarzalna.
Mi brakowało tej świadomości i konsekwencje ciągną się za mną do dziś.
Jestem jej mamą i powinnam ją tego wszystkiego nauczyć.
A matka ze mnie taka, co to nawet tęczę dziecięciu swemu wyczaruje...
Więc może nie będzie tak źle?
Lea! Uśmiechnij się do aparatu! :)
38 komentarze
,
by mama-granda