Nie jestem kosmetycznym freakiem, o czym pisałam już wielokrotnie. Dla mnie podstawą jest w miarę dobry, krótki skład - oraz umiar. W mojej kosmetyczce, na półce w łazience znajdziecie zaledwie kilka kosmetyków, którym jestem wierna od jakiegoś czasu.
Od czasu do czasu wpadnę na pomysł, że spróbować czegoś nowego - ale zazwyczaj bardzo tego żałuję.
Jeśli chodzi o kosmetyczkę dla dzieci - miałam okazję sprawdzić kilka różnych firm, a z racji tego, że zbliża się sezon letni - mogę wam polecić te, które sprawdziły się u nas najlepiej.

Na końcu będę miała dla was również konkurs. ;)



1. Mustela
Po raz pierwszy z ich produktami zetknęłam się w szpitalu, tuż po porodzie Poli. Kojarzycie pewnie  szpitalne "dary losu", które otrzymuje każda świeżo upieczona mama.
Wśród naszych była mini kosmetyczka z próbkami ich produktów. Te same używane były również przez położne w naszym szpitalu - więc ich delikatny zapach kojarzy mi się przede wszystkim z pierwszymi dniami z Polą u boku.
Co do ich składu - tu trzeba rozpatrywać każdy produkt z osobna, bo zdarzają się lepsze i gorsze. Nie mniej jednak zasługują one na uwagę. ( Więcej - moje ulubione źródło wiedzy : SROKA O. )
Z okazji pierwszych upalnych dni - dane było mi sprawdzić jak wypadają kosmetyki ochronne i póki co jestem zadowolona z ich filtrów.  Są łagodne, nie kleją się, nie maja praktycznie żadnego zapachu ( plus, bo w upalne lato większość kosmetyków mnie dusi...) Na uwagę zasługuje na pewno spray po opalaniu - zdążyłam przesadzić już ze słońcem i przetestowałam na własnej skórze. ;)





2. Pat&Rub
Niezastąpiona linia kosmetyków, którą polecałam wam już kilka razy. Skład przyzwoity, delikatna konsystencja, łagodny zapach.



3. Demsa:

Jest to linia przeznaczona dla skóry z problemem AZS, która zapewnia kompleksową ochronę skóry.
Ja osobiście nie mam problemów z AZS, natomiast preparaty te przeznaczone są również dla skóry suchej / czy przesuszonej. I tu mogę was zapewnić, że sprawdzają się doskonale.
Obie moje dziewczyny używają kremu do twarzy DEMSA już od jakiegoś czasu i bez wątpienia zauważyłam poprawę. Mój mąż poleca za to płyn do mycia całego ciała. ( Idealny dla osób, które uczulają typowe żele/ mydła pod prysznic).

Dodatkowo warto wiedzieć, że produkty DEMSA są:


  




Razem z marką DEMSA przygotowaliśmy dla was konkurs!

 Wybrane trzy osoby wygrywają zestaw produktów Demsa zawierający: Preparat do mycia, Krem do ciała, Intensywny balsam łagodzący swędzenie oraz poradnik pielęgnacji skóry atopowej Demsa.

. Zadaniem w Konkursie jest :
 a) Udzielenie odpowiedzi na pytania zawarte w ankiecie dot. produktów Demsa.
 b) Odpowiedź ma zostać umieszczona w komentarzu pod notką.
 c) Odpowiedź nie może być skopiowana od innego uczestnika konkursu.
 d). Spośród wszystkich odpowiedzi wybrane zostaną trzy najbardziej kreatywne.

I gdy tak siedzę przed świecącą pustką, wirtualną kartką na moim komputerze - zaczynam znów zadawać sobie " o czym?".

Przecież mogłabym o tym jak jest cudowne. Jak bardzo spełniona jestem. Jak wiele daje mi satysfakcji. Jak wyjątkowy to stan jest. Mogłabym - bo to prawda. Ale znów nic nowego - bo przecież większość z was za pewno to wie. Czuje, każdego dnia, gdy spogląda na swoje dzieci.

Mogłabym też o tym jak jest trudno, ciężko. Jak bardzo chwilami brak tej trzeciej ręki, albo chociaż babci, która wesprze - ciepłą zupą, czy choć chwilą wytchnienia.  Jak bardzo czasami brak sił, jak wiele frustracji, jak czasami ciężko jest.

Albo o tym jak być idealną. Taką na sto parę procent, że nikt złego słowa nie powie. Nie zarzuci mi nic. Idealną, aż do niemożliwości - taką co nie popełnia błędów, co pozjadała wszystkie rozumy i najlepiej wie jak wychować swoje i cudze.

Mogłabym też o tym jak być tą złą, co każdego dnia popełnia błąd za błędem. Taką, o której wstyd nawet pisać, a i wstyd przyznać się, że właśnie nią czasami się jest.


Chciałabym napisać coś nowego, coś co wniesie mnie ( i was ) na wyżyny poczucia tej miłości - ale słów mi brak. Palce na klawiaturze nie mkną swobodnie. Zatrzymują się wpół zdania, nie wiedząc jak je dokończyć.  Czekają na myśl płynącą z serca, z głowy?   Nie bardzo wiem, gdzie mieści się jej główny ośrodek.
To serce to trochę takie górnolotne - nie bardzo w moim stylu.
Ta głowa to trochę taka zbyt pragmatyczna - znów nie bardzo pasująca do "matczynej miłości".

Spadła na mnie nagle, zupełnie niespodziewanie, zupełnie nie w tym czasie, w którym miała spaść. Skłamałabym, że przyjęłam ją z otwartymi ramionami, że z utęsknieniem jej wyczekiwałam.
Zupełnie nie wiedziałam jak ją przyjąć, wręcz chciałam wyprosić, zamknąć drzwi przed nosem. A ona się rozgościła, nie pytając mnie w ogóle o zdanie.
I nagle okazało się, że jej u mnie bardzo wygodnie, a mi z nią bardzo przyjemnie.
Polubiłyśmy się,

Pozwoliłam jej zostać  i choć nie zawsze jest idealnie, nie zawsze wszystko wychodzi tak jak powinno, nawet gdy czasem podniosę głos, to za chwilę przypominam sobie, że przecież wciąż ze mną jest. Że już zawsze, mimo wszystko i że tak naprawdę radość i szczęście daje mi ogromne. Tak po prostu i już.