Jest takie forum w moim mieście, które podczytuję często dla poprawy humoru.
Jako, że ja w ogóle jestem antyforumowa to nie udzielam się tam, ale często komentuję najlepsze kwiatki z moim mężem.
Czasami zastanawia mnie co Ci ludzie mają w głowach, a czasami zauważam, że może moja mama ma rację i to ja jestem inna/ dziwna/ niedopasowana do otoczenia. Co jest niewykluczone. Ale kto by się przejmował.
W ciąży z L. nasłuchałam się mnóstwa przesądów ( teraz już mi ich nie powtarzają z racji tego, że powinnam być już doświadczoną matką i mieć je w jednym paluszku.)
Moim (naprawdę) ulubionym jest, , " ciężarnej nie można odmawiać, bo się będzie miało myszy w domu" - ale to chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego jest mi ono bardzo na rękę. ;)
Dziś jednak jedno z pytań przeszło moje najśmielsze wyobrażenia i skłoniło to sprawdzenia co tam w internetach piszczy jeśli chodzi o zabobony.
Zbliża się Halloween, które niezmiennie od kilku lat budzi skrajne emocje. Nie mam zamiaru podejmować tej kwestii po raz kolejny. Szukałam - ale nie znalazłam żadnych powiązań pomiędzy ciążą, a Halloween - więc chyba jestem bezpieczna. Z drugiej ostatnio dla rozrywki oglądam wieczorami serial American Horror Story i w żadnym sezonie, Halloween nie przynosi niczego dobrego. Urwane głowy, nawiedzające bohaterów dawne ofiary. Nigdy nie wiesz jakie trupy siedzą w Twojej szafie. ;)
Ludzie wierzą w wiele rzeczy. To chyba po prostu nasza potrzeba wierzenia w cokolwiek, posiadania jakiegoś uzasadnienia rzeczy dla nas niezrozumiałych. Podparcie w chwilach zwątpienia, poszukiwanie jednej jedynej prawdy objawionej na której można zbudować solidne fundamenty do... życia?
Dobrze, jeśli są one potwierdzane ( powielane) przez innych.
To wszystko daje nam swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, gwarancję, że w razie czego, zawsze mamy jakiś punkt odniesienia, jakieś argument, jakieś uzasadnienie. Nie ważne jak bardzo nieracjonalne.
Moim punktem odniesienia jest moja głowa i mój subiektywny punkt widzenia.
Nie babci, nie ciotki, nie sąsiadki z domu obok.
Wracając do pytania z forum, parafrazując: czy z nieochrzczonym dzieckiem można wybrać się na cmentarz zapalić znicz na grobie bliskich?
To chyba jeden z lepszych przesądów jakie słyszałam kiedykolwiek. ( W ciąży ponoć również nie można chodzić na cmentarz czy brać udziału w pogrzebie.)
Lea nie jest ochrzczona, ja siebie określam jako agnostyczkę, nie praktykujemy z mężem. Obchodzimy święta ze względu na tradycję i "miłą atmosferę", nie ma w tym z naszej strony ani krzty wiary.
W zeszłym roku po wizycie "na grobach" nic nam się nie stało. L. z babcią była dwa razy w kościele i też nic jej nie tknęło. Więc chyba jesteśmy odporne.
Zastanawiam się gdzie jest granica takiego absurdalnego myślenia.
Inne kwiatki znalezione w internetach:
- Gdy ciężarna oparzy się albo przestraszy nie może dotykać dłonią swego ciała, bo w miejscu w którym się dotknie, jej dziecko będzie miało znamię. ( To mi ciągle mama powtarzała...)
- Malec owinie się pępowiną i udusi, jeśli przyszła mama nosi na szyi łańcuszek, korale czy apaszkę
- Dziecko będzie nadmiernie owłosione, jeśli jego matka często ma w ciąży zgagę lub... przytula się do włochatego psa, a łyse – jeśli się depiluje ( już wiem dlaczego Lea miała tak skromne włosy! )
- W ciąży nie wolno obcinać ani farbować włosów, bo po strzyżeniu dziecko będzie miało „krótki rozum” (czyli będzie niezbyt mądre), a po farbowaniu urodzi się rude
- Malujesz usta? Twoja córka może zejść na złą drogę
- Kobieta w ciąży nie może patrzeć przez wizjer lub dziurkę od klucza, bo dziecko będzie miało zeza.
- Kobieta w ciąży nie może używać podczas jedzenia noża, bo dziecko urodzi się z rozszczepem wargi.
Źródła: 1, 2, 3,
Znacie jeszcze jakieś inne absurdalne przesądy związane z ciążą?
( O przesądach dotyczących płci nienarodzonego pisałam TU )
My mamy się dobrze. ;)
2 komentarze
,
by mama-granda