Matko! Złego słowa nie waż się powiedzieć.
23:07
Moja matka mówi, że jestem nie wychowana. Może ma rację - lecz pytanie komu bardziej w tym momencie ubliża? Sobie czy mi?
Mówi, że powinnam się trzy, albo i sto razy zastanowić nad tym co mówię. Bo plotę głupoty.Mówi też często, że nienormalna jestem. ba mówi, że pieprznięta jestem. Że w głowie się nie mieści to co w mojej potrafiło się jednak zmieścić. Mówi, że żałuje, że wysłała mnie na studia, że z gniazda wypuściła do miasta wielkiego. Bo ja jej tu nie dość, że z dzieckiem to Bóg wie z czym w głowie wracam. I że od tych studiów to tam mi się nieźle poprzewracało. I oczywiste ! KIEDYŚ BYŁAM INNA!
Tak sobie sielsko żyjemy pod jednym dachem.
W głowie mojej mamy nie mieści się żadne odstępstwo od normy, nie mieści się, że myśleć można nieco inaczej niż WSZYSCY, że można mieć swoje własne zdanie.
Rację ma, że się zmieniłam, że kilka lat poza jej skrzydłem uwolnił mnie i pozwolił rozwinąć skrzydła własne. Poprawne czy nie, trudno oceniać, wiem jednak, że są moje i dobrze mi się na nich lata.Problem tkwi w tym, że na głos nigdy nie wydam swojej opinii. Lęki mam przeogromne, chowam się w kącie, wpatruję w kolana i błagam świat cały, coby mnie przed tablicę nie wywołał. Bo przecież nienormalna jestem, przecież mogę się mylić, racji nie mieć. A wtedy śmiech na sali, ogólna radość , upadek człowieka i klęska. Bo śmiała wyrazić swą odmienną opinię...
I wydawać by się mogło, że tu taka odważna, obsmaruje, złe słowa powie, a potem cęgi zbieram od innych i chciałabym schować ponownie głowę w piasek, kliknąć usuń bloga, usuń stronę facebook. Zniknij, zgiń, przepadnij. Jednak chorągiewką na wietrze być nie zamierzam.
Z całego serca pragnę, aby moja córka nigdy nie stała się taka jak ja. Taka co trzęsie portkami, gdy sprawę w banku trzeba załatwić, taka co o drogę zapytać się boi obcego, taka co siły przebicia nie ma w żadnej kwestii.
Chciałabym, aby była otwarta, aby wiedziała, że zawsze może być sobą, że ma "popełniać błędy i naprawiać je", że ma prawo do własnego zdania, własnej opinii i że nie powinna się martwić tym co pomyślą inni. Także tego, że odmienność jej zdania nie czyni jej gorszą od kogokolwiek. Bo jest jedyna, wyjątkowa i niepowtarzalna.
Mi brakowało tej świadomości i konsekwencje ciągną się za mną do dziś.
Jestem jej mamą i powinnam ją tego wszystkiego nauczyć.
A matka ze mnie taka, co to nawet tęczę dziecięciu swemu wyczaruje...

Więc może nie będzie tak źle?

Lea! Uśmiechnij się do aparatu! :)

38 komentarze
To jak wychowywali nas rodzice bardzo odbiega od tego jak my wychowujemy swoje dzieci. Jesteśmy dużo bardziej świadomi, czytamy, poszukujemy i zastanawiamy się nad swoim zachowaniem. Mi również brakuje poczucia wartości, wiary w siebie i przeświadczenia, że mogę wszystko. To skutki metod wychowawczych mojego ojca. Wiecznie słyszałam, że jestem nikim, że wszyscy są lepsi ode mnie. Nie pyskuj - słyszałam zawsze wtedy, gdy chciałam wyrazić swoje zdanie, które odbiegało od tego co on mówił. Mogłabym tak pisać i pisać...
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jedno: Twoja mama nie czyta Twojego bloga?
Nie czyta, nie ma pojęcia o jego istnieniu. Poza tym należy do tych przypadków co woli w ogródku chwasty plewić - więc jej użytkowanie komputera ogranicza się skype, który i tak ja jej muszę wyłączyć. :)
UsuńPytałam, bo ja wiedząc, że moi rodzice do mnie zaglądają nie odważyłabym się na taki tekst. Lea ma wspaniałą mamę i to jest najważniejsze :)
UsuńPozdrawiam
Powiedziałaś jej to wszystko kiedyś?
OdpowiedzUsuńMoże próbowałam, ale za pewne kończyło się tym co zwykle - że przesadzam i wymyślam. :)
Usuń:(
UsuńOj ciężko coś napisać! Mamy nie zmienisz. Za to masz wpływ na to jak będzie dalej wyglądała ta relacja. Może Mamie tęcze zrobisz:)
OdpowiedzUsuńdobrze napisane,jak ja to znam
OdpowiedzUsuńNiestety ciężko jest się uwolnić od tego dziedzictwa jakim obdarowali nas nasi rodzice:(. Ostatnio też nad tym myślałam. Kiedy patrze na relację z moja mamą, mojej mamy z moja siostrą, mojej mamy z jej mamą to w każdym z tych przypadków występuje konflikt, jakieś nie wyjaśnione sprawy, żale. Dopiero chyba kontakt mojej babci i mojej mamy z moimi dziećmi wydaje się być czysty. Ciekawe ile żali będą miały moje córki do mnie...?
OdpowiedzUsuńOby jak najmniej! :)
UsuńWitam! Córcię masz uroczą.. :) Sama jestem mamą i wiem jak ciężkie jest to aby sprostać oczekiwaniom wszystkim.. niestety kiedyś wszyscy byliśmy inni :) Ale teraz najważniejsze sa nasze dzieci i musimy starać się aby lepsze życie miały niż my :) Pozdrawiam, super blog, miło "poznać" :)
OdpowiedzUsuńMamą to ty już świetną jesteś i będzie tylko lepiej :) U mnie jeśli chodzi o relacje to nie narzekam na kontakt z rodzicami, w szkole miałam tak, że najgorszy stopień nie jest tak zły jak kłamstwo... I pewnie dzięki temu w szkole dobrze mi szło, a i pogadać o wszystkim zawsze mogłam z mamą, taty było dużo mniej w domu ba takie życie rolnika że praca nie kończy się zawsze o 16 :/ ale dziś z perspektywy czasu widzę jak troszczył się o mnie :)
OdpowiedzUsuńJa dawniej też miałam dobry kontakt z mamą... Do momentu, gdy zaczęłam mieć własne zdanie. ;) Wiem, że mama chciała dla mnie zawsze jak najlepiej, ale dziś, powinna pozwolić mi żyć po swojemu.
UsuńA ja możliwości rozmów z mamą nie mam .. i czasem brak mi tak ogromnie tego czasu razem .. zgadzam się z Tobą to Ty pokazujesz świat dziecku jako pierwsza .. życzę Ci wytrwałości i zrozumienia z córcią ;)
OdpowiedzUsuńoj z mamą mam podobne relacje, tyle że teraz rzadko się widujemy i mniej kłócimy. jednak lęki mam podobne do Ciebie, choć mężowi udało się kilka z nich wykorzenić, np. kwestie załatwiania spraw w urzędach, bankach. i też chcę tak wychować córkę, aby była otwarta, pewna siebie i wyjątkowa. oby nam się to udało!
OdpowiedzUsuńMoże to, że spędzamy ze sobą tak dużo czasu pod jednym dachem negatywnie wpływa na nasze relacje... Oby się nam udało!
UsuńRozumiem Cię dokonale....niestety....
OdpowiedzUsuńKochana...:*
UsuńZ tym że teraz nie mieszkam z mamą....i nasze relację są prawie bardzo dobre....ale pewnie gdybym mieszkała miała bym to samo....
Usuńoj te relacje z rodzicami, ja akurat nie mogę narzekać bo nic takiego ani podobnego się u mnie nie działo. Ale dobrze że masz świadomość i chcesz wychować córke jak najlepiej potrafisz
OdpowiedzUsuńGdybym napisała rozumiem...to bym skłamała. Moja mama jest cudowna..oczywiście zawsze ma swoje zdanie, ale i mojego wysłucha choć niekoniecznie się z nim zgadza. Są lepsze i gorsze dni....Jednak gdy dzieje się coś "złego" gdy mam wątpliwości co zrobić to zawsze dzwonię do niej i proszę o radę. Mam starszą siostrę która przetarła szlaki, może dlatego ze mną było już "inaczej" :D
OdpowiedzUsuńSuper, że chcesz dla swojej córci jak najlepiej, bo która z nas nie chce? Czasem życie nie rozpieszcza, a może i Twoja mama nie potrafiła "mieć innego zdania niż wszyscy?" a może też bała się wyrazić swoją opinię.
Myślę, że może trzeba spróbować porozmawiać...to by była "dorosła" rozmowa, jeśli się da oczywiście :D
Powodzenia
Moja mama ma swoje zdanie - ale problem tkwi w tym, że ona uważa, że to "jej zdanie" jest jedynym właściwym - i wszyscy powinni tak myśleć. Może kiedyś porozmawiamy, jak napięcie opadnie, jak rozdzielimy się na jakiś czas i odpoczniemy od siebie. :)
UsuńMiałam podobnie, ale odkąd wyjechałam na studnia, zamieszkałam za granicą, wyprowadziłam się na dobre z domu, i założyłam swoją rodzinę wszystko się zmieniło i teraz jest przyjemnie ;)
OdpowiedzUsuńWiec może u ciebie wszystko się odmieni jak się wyprowadzicie od rodziców ;)
Dobrze, że wychowujesz córcię inaczej ;)
Myślę, że "separacja" dobrze by nam zrobiła. ;) Oby się udało! ;)
Usuńa widzisz, ja to się do inności przyzwyczaiłam, robię jak chcę, mówię czasem za dużo, daleko mi do "wszyscy", za co cęgi zbieram i zbierałam, błędów popełniłam masę... ale nie mama mnie tego nauczyła, tylko charakter mam przebrzydły taki i się ludźmi "wolnymi" otaczałam od gimnazjum jeszcze... starszymi, pokręconymi, artystami, muzykami wszelkiej maści, a wszędzie się takich znajdowało, sama taką drogą długo chciałam iść, nie poszłam, ale zostało... z mamą koty drę, też ostatnio się zapytała czy moje zachowanie jest normalne, chociaż pod wspólną dachówką nie mieszkamy - taka kolej rzeczy. ja chcę Dziewuszce mówić, że ma być po swojemu - nie zabijać, nie kraść, nie robić świadomie krzywdy - reszta, na miłość boską, niech żyje! ja jej powiem, że tak może... ale zapewne sama wybierze swoją drogę:)
OdpowiedzUsuńa Ty jesteś, Granda! fajna, młoda matka, sam fakt pisania bloga, całkiem prywatnie czasem i wprost - jest najlepszym dowodem, żeś harda i odważna babka i dziecięciu swemu to na pewno w genach przekazałaś:) ot co!
Uwielbiam Cie ostatnio! Dobrze, żeś taka pokręcona! ;)
Usuńaś Ty za to prosta:P dzięki:)
UsuńTeż kiedyś taka byłam! Najgorsze jest to,że jest wielu takich ludzi,którzy nie potrafią zdobyć się na odwagę! Ja się zdobyłam! A zaskakujące w tym wszystkim jest to,że dopiero gdy wyrazisz swoje odmienne zdanie,widzisz kto naprawdę jest Twoim przyjacielem,a kto tylko stwarzał pozory...
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, na szczęście się opamiętałam i się stałam inna :D
OdpowiedzUsuńMoja mama to samo.... ;o) Z tym wiekszym mozolem idzie mi wychowanie mojej corki, bo wszystko musze sobie sama zbudowac, wyczytac, podpatrzyc u innych... I ta sama obawa - czy uda sie tak dobrze, jak bym chciala?
OdpowiedzUsuńtak jakbym ja to napisała..
OdpowiedzUsuńDoskonale Cie rozumiem. Najtrudniejsze jest to, że chociaż bardzo kocham swoje Mamy i są nasze, najlepsze, totalnie ciężko się z nimi dogadać w kwestii wychowania naszych dzieci. Ja od mojej Mamy często słyszę, że jestem złą matką, nie biorę tego do siebie, chociaż fajnie byłoby mieć w Niej wsparcie, ale zdania mamy zupełnie odmienne...
OdpowiedzUsuńJurto jest nowe i wolne od błędów jak mawiała Ania z Zielonego Wzgórza :) a życie masz jedno i nie marnuj go na wątpliwości i lęki. Cóż matki nie zmienisz i skoro jej się Córka nie podoba to wystawia ocenę samej sobie. To JEJ problem. A skoro chcesz aby Twoja Córka była silna, otwarta i odważna to daj jej wzór i przykład. Nie da się powiedzieć dziecku (nawet dla jego dobra): bądź taka i taka, choć ja taka być nie potrafiłam. Dziecko chłonie. Bierze z nas podświadomy przykład i odbiera przekaz. Użyje teraz obrzydliwego argumentu, ale w tym wypadku wierz mi jest trafny: stara `dusza` ze mnie, mam 36 lat, tak więc dzieli nas kilka ładnych latek. Sporo przeżyłam i to nie kwestia lat już nawet i powiem Ci, że nie warto matką się przejmować. Możecie się oburzać, ale tak uważam. Każdy ma swoje życie i niech się go trzyma. Takie osądzanie, wytykanie to także brak kultury i szacunku, nie mówić o ... miłości. A Ty głowa do góry, pierś do przodu i jak nie masz motywacji, to popatrz na swoją Córę i już MASZ. Ja np. po wielu latach rzuciłam fajki z dnia na dzień, a wierz mi, ze próbowałam milion razy :) I co, dałam kurde radę :)))) Wiem, że jak ktoś nie palił to uzna za głupie porównanie. ale wiesz .. moje własne zdrowie, życie nie było argumentem, a wystarczyła moja Córcia i już - zero problemu :) I uciekaj od tej kochającej mamuśki w podskokach jak tylko będziesz mogła, kontakt z babcią nie zawsze jest tym najlepszym co może spotkać nasze dzieci. Buziaki i wybacz mentorsko - poradowy ton, ale mnie krew zalewa jak czytam takie rzeczy.Matki Polki. Już ja by sobie z tą Twoją mamuśką pogadała :P Buźka :**
OdpowiedzUsuńŻycie z rodzicami mając własne dzieci staje się znacznie trudniejsze niż będąc bezdzietną osobą... Znam to też z autopsji - "ja wiem lepiej, przecież x dzieci wychowałam..." znam to hasło jak mantrę, niestety... Ubolewam nad tym, że Mamy (bo to przede wszystkim one są wszechwiedzące) nie pozwolą nam żyć własnym życiem i popełniać błędów tak jak one to robiły, zaufać nam choć odrobinę bardziej i pozwolić nam eksperymentować i uczyć się wszystkiego SAMEMU! Owszem są chwile, kiedy potrzebujemy ich bardzo ale to bardzo mocno, ale możemy wówczas o to poprosić po prostu, a w każdej innej chwili robić wszystko po swojemu... Istnieje jednak cień nadziei, że mówiąc o tym głośno i wyraźnie kilka z takich nadgorliwych Mam zwróci na to wreszcie uwagę! Głowa do góry tak jak moje poprzedniczki powtarzam - to TY jesteś najważniejszym przykładem, oparciem, autorytetem i wzorem dla Maleńkiej zatem jeśli TY nie będziesz silna to ona też nie... Pokaż jej, że potrafisz, że możesz, że dasz radę!! Pisząc już tego bloga i będąc na FB otwierasz się na świat, pokazujesz, że masz własne zdanie, swoje JA - nie zmieniaj tego! Wokół Ciebie, fizycznie lub wirtualnie są ludzie, którzy Cię wspierają i regularnie odwiedzają/ czytają nie zapominaj o nich! :)
OdpowiedzUsuńSłowa chyba wielu matek zawarłaś w tym poście, tym bardziej jeśli chodzi o życie z rodzicami / teściami.. Życie pod jednym dachem z rodzicami nie jest piękne, wszystko musi być tak jak chce ta starsza, ta pod której dachem jesteś.. Wszystko wiedząca najmądrzejsza.. Moja mama do końca taka nie jest, ale długo bym pisać mogła.. Tylko, że ja jestem wyszczekana, w kaszę sobie dmuchać nie dam.. Dlatego może mam łatwiej.. Nie martw się, wychowasz Lea na wspaniałą kobietę! Bo to TY masz byś dla niej przykładem i autorytetem.. A może kiedyś Twoja mama przeczyta tego bloga, będzie wiedziała jaka jesteś, że popełniła błąd... Tak jak napisała pani na górze, pisząc tego bloga, pokazujesz, że masz własne zdanie! Pisząc tego posta sprzeciwiasz się takiemu traktowaniu przez Twoją mamę... Nie martw się! Masz wsparcie u nas u Twoich czytelników! Najlepszym wyjściem z tej sytuacji było by wyprowadzenie się od mamy.. :) Pozdrawiam mama Fabianka :)
OdpowiedzUsuńDziecko bez wsparcia rodziców - ba nawet przez nich dołowane - zawsze będzie miało zaburzony system wartości i ujawni się to prędzej czy później. Mnie zawsze stary powtarzał, że jestem nikim a matka ze strachu przed nim nic sie nie odzywała. Od zawsze widziałam, że choćby na złość jemu - ale przed wszystkim dla siebie - będę robiła (ile sił) Jemu na przekór! Sukcesy z tym związane dawały mi siłę, aż tu pewnego razu po pewnej kategorycznej zmianie, stary sie odpie.szył! i po dziś dzień już nie wypowiada sie ani słowem! Postaw na swoim i wytycz jasne granice, choćby Cię krew zalała przy awanturze ;-)
OdpowiedzUsuńRozi
trafiłam do Ciebie przez Ginę:) o jak ja Jej dziękuję...ten post musi przeczytać moja mama, może wreszcie zrozumie ,ze nie tylko ja (w jej mniemaniu )jestem NORMALNA INACZEJ :))) bo ja wolę pomidorową z makaronem a nie z ryżem i moje dzieci też !
OdpowiedzUsuńmi to bardziej moja ciotkę przypomina niż moja mamę....i chyba wychodzi na to,ze i ja i moja mama jesteśmy normalne inaczej;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, że jesteś