Ich 6 miesięcy.
10:51
Pierwsze pól roku za nami. Mimo mojego ciągłego (tu) narzekania, muszę wziąć na klatę to co za nami i przygotować się na nowe, lepsze. Zwłaszcza, że od kilku tygodniu nasze wspólne życie zaczyna być bardziej uporządkowane.
Półtora tygodnia bez "starych" ( czyt. dziadków ;)) sprawiło, że znów stanęliśmy na nogi, wyrobiliśmy sobie nowy WSPÓLNY rytm dnia i generalnie cud, miód i orzeszki.
Gdy Pola przychodziła na świat - zastanawiałam się jaka będzie. Czy będzie tak idealna jak Lea. Oczywiście idealna jest tylko w oczach innych- przecież " taka grzeczna !", " taka spokojna ", "taka mądra i zaradna". ( To o Lei.)
Proste, od początku mówiłam, że Lea będzie fenomenem i nie myliłam się. Udała mi się, poza tymi momentami, gdy szlag mnie trafia, bo jęczy stęka i boi się wszystkiego co się rusza, a niewiele większe od główki szpilki jest.
Taka boi dupa.
A i gdy jeszcze przeżywa każdą ranę, zadrapanie, obdarcie - dopiero jednak, gdy zobaczy, albo ktoś jej w ogóle wskaże, że gdzieś tam, jakiś strupek po upadku. Lament. Ale generalnie tyłek ma twardy.
Za to Pola, bo o niej miało być przecież...
Już wiem, że będzie zupełnie inna. Już jest zupełnie inna i na nic porównywanie jednej i drugiej z tego samego okresu.
Choć to co je łączy to siła i garnięcie się szybkie do wszystkiego.
Pola jest charakterna, walczy o swoje, wymusza, wygina się, domaga i żąda ( głównie mnie i mojej piersi). Nie ma szans, żeby zostawić ją gdzieś na dłużej niż kilka minut- chyba, że jest to podłoga po której z lubością się czołga i turla i gdybym jej tylko pozwoliła na więcej, to zdecydowanie zamieniłaby pozycję leżącą na siedzącą, co pewnie w najbliższym czasie się stanie.
Zaszczyciła mnie ostatnio wymarzonym, choć pewnie jeszcze nieświadomym - "mama", "ama", "mam" i tym podobnymi i choć raczej nie rozczulam się nad stópeczkami, kupeczkami i innymi- to, to jednak rozczula mnie za każdym razem ( czyli od wczoraj).
Ja też miałam mieć twardą dupę i nie cackać się z moimi dziećmi - a mimo wszystko, nawet mi od czasu do czasu papka z mózgu się robi i zachwycam się pierdołami...
A w tym wszystkim miałam nie porównywać. Miałam brać każdą z osobna, takimi jakimi są. Kochać ponad wszystko, z wadami i zaletami. Ale te porównania nasuwają mi się mimowolnie. Podświadomość odsyła mnie do wspomnień sprzed dwóch i pół roku. Nakazuje zderzyć je z tym co dziś. .
Nie ma, że jedna jest gorsza, druga lepsza. Każdą kocham ponad wszystko i choć w moim odczuciu łączą mnie z nimi zupełnie inne więzi, to obie są dla mnie najważniejsze na świecie.
Bez względu na wszystko.
10 komentarze
Jest kochana :) Na pewno to inna miłość ale równie silna. W końcu to dwie inne osobowości i charaktery. Ściskam Was !
OdpowiedzUsuńOj tak.;) Choć do starszej czasami brakuje mi cierpliwości ostatnio... ;) Ściskamy !
UsuńKim jest Kubuś? To jeszcze nie narodzony synek Ani i Oktawiana, którzy w kwietniu tego roku dowiedzieli o tym, że przyjdzie na świat z wadą serca - HLHS. Czeka go kosztowna operacja, na którą pragniemy własnymi siłami uzbierać pieniążki. Odwiedź stronę siepomaga i poznaj Kubusia i jego rodziców.
OdpowiedzUsuń:))
UsuńObie są urocze po prostu :)
OdpowiedzUsuńDzięki! ;)
UsuńKażda inna, ale zarazem cudna i niepowtarzalna ;)
OdpowiedzUsuńKażdy dzień z nimi zapewne jest przepełniony radością ...
U nas podobnie,każda inna.
OdpowiedzUsuńChoć wasze podobne przynajmniej z wyglądu.Buziaki od nas.
Urwało mi komentarz.
OdpowiedzUsuńNo słodziak z niej straszny.I piękny:)
cudna jest OdpowiedzUsuń
Dziękuję, że jesteś