Matka wraca do formy.
19:18
Należę do tych osób, które nigdy nie wiedzą jak odpowiedzieć na komplementy. Choć nie znam chyba osoby, która w duszy nie lubi komplementów - to mnie one peszą. Wlepiam wzrok w podłogę, lub z zawstydzeniem dziękuję. Kiedyś bardzo często im zaprzeczałam.
Jedna z moich nauczycielek z czasów liceum, powiedziała, że jeśli ktoś prawi Ci komplement, odpowiedz:
"Dziękuję, ale powiedz mi coś, czego jeszcze nie wiem".
Po porodzie często nasza samoocena spada. Przemęczenie, fatalny wygląd, nadprogramowe kilogramy, obwisła skóra, rozstępy, wypadające włosy. Brak akceptacji dla samej siebie, swojego wyglądu, potrafią bardzo negatywnie wpływać na nasze ogólne samopoczucie, a to przekłada się na milion innych rzeczy...
Bezskuteczne poszukujemy w oczach partnera zachwytu, który spotykałyśmy tam przed porodem.
Bezskuteczne poszukujemy w oczach partnera zachwytu, który spotykałyśmy tam przed porodem.
Są jeszcze Inne Matki. Głównie te, którym nadprogramowych kilogramów nie zostało zbyt wiele. Albo wręcz, schudły tak, że niewiele z nich zostało. I te, co pozują na ściankach w wysokich szpilkach, w pełnym makijażu i w mega obcisłej sukience - a Ty, ubrana w powyciągany dres, kolejny dzień na kanapie, zastanawiasz się, czy to na pewno ona sama urodziła to dziecko? I czy je w ciągu dnia coś poza listkiem sałaty?
Jak często spoglądacie na inne matki z zazdrością?
Bo Ja - często.
Bo Ja - często.
Jak często porównujecie się do nich ?
Ja- zawsze.
Ja- zawsze.
Jaki jest Twój poziom akceptacji swojego ciała po porodzie?
Jak często myślicie sobie -
"Skoro ona może tak wyglądać to ja również !"- Ja - chyba nigdy.
"Skoro ona może tak wyglądać to ja również !"- Ja - chyba nigdy.
Po sieci krąży zdjęcie (TU), przedstawiające matkę trójki dzieci. Matki, która nie wstydzi się swojego ciała, akceptuje je takie jakim jest. Ba ! Nawet jej mąż jest nim zachwycony!
Przecież na tym najbardziej nam zależy - na akceptacji i poczucia atrakcyjności w oczach naszych partnerów.
Przecież na tym najbardziej nam zależy - na akceptacji i poczucia atrakcyjności w oczach naszych partnerów.
Strój dwuczęściowy porzuciłam gdzieś w okolicy liceum ( długo przed ciążą) i wiem, że już nigdy do niego nie powrócę. Poziom akceptacji mojego ciała? Marny. Choć po dwóch ciążach jestem dla siebie trochę bardziej wyrozumiała i wiem, że pewnych rzeczy w nim już nie zmienię, to wiem też, że są inne, na które mogę mieć wpływ.
Postanowiłam wziąć się za siebie.
Po pierwszej ciąży ogromnym błędem było odpuszczenie sobie - gdzieś na forum wyczytałam, że po CC należy dać sobie pół roku na powrót do siebie. Wyszło na to, że dałam sobie o 1,5 roku więcej... A gdy już postanowiłam coś z mienić, gdy jakieś pierwsze efekty rysowały się na mojej sylwetce - na teście ciążowym wyskoczyły ponownie dwie kreski. Pożegnałam buty do biegania, które zabawiły u mnie ledwie miesiąc.
Po pierwszej ciąży ogromnym błędem było odpuszczenie sobie - gdzieś na forum wyczytałam, że po CC należy dać sobie pół roku na powrót do siebie. Wyszło na to, że dałam sobie o 1,5 roku więcej... A gdy już postanowiłam coś z mienić, gdy jakieś pierwsze efekty rysowały się na mojej sylwetce - na teście ciążowym wyskoczyły ponownie dwie kreski. Pożegnałam buty do biegania, które zabawiły u mnie ledwie miesiąc.
Mając wciąż w głowie motywację sprzed drugiej ciąży, postanowiłam działać. Miesiąc po CC spróbowałam pierwszych ćwiczeń z marnym skutkiem. Odpuściłam, bo wiedziałam, że moje ciało nie jest jeszcze gotowe. Teraz dwa miesiące po - czuję, że mogę już znaczenie więcej - więc próbuję- starając się nie przekraczać zdroworozsądkowej granicy.
Mimo, że zazwyczaj patrzę na inne matki z zazdrością - tym razem znalazłam taką, której kibicuję z całego serca, która jest dla mnie ogromną motywacją - choć nie wierzę, że kiedykolwiek zbliżę się do jej wyglądu - Ona pierwsza nie budzi we mnie zazdrości - tylko podziw.
Justyna
Pierwszy raz w życiu jawnie wyraziłam swój podziw dla innej kobiety. Nie wiem czy sprawiłam jej tym przyjemności - mam nadzieję, że tak. Ale sama poczułam się z tym jakoś tak... dobrze?
Nie jestem dobra w motywowaniu - siebie, czy innych. Ale tym razem mam jakoś więcej wiary.
Poza tym moją motywacją jest nie tylko atrakcyjny wygląd ( w Jego ) oczach, ale zdrowie, dobre samopoczucie i brak zadyszki, gdy będę musiała biec za jedną czy drugą z moich córek.
Powinnyśmy porzucić niezdrową zazdrość kierowaną w stronę innych kobiet - One by osiągnąć ten efekt na pewno nie siedziały na kanapie. Powinnyśmy patrzeć na nie z podziwem, jeśli są nam bliskie - komplementować, bo ciężka praca zasługuje na pochwałę.
Ale to co jest najważniejsze powinnyśmy być z siebie dumne, bo nasze ciała wiele przeszły.
A dla naszych dzieci wszystkie jesteśmy piękne.
Nie jestem dobra w motywowaniu - siebie, czy innych. Ale tym razem mam jakoś więcej wiary.
Poza tym moją motywacją jest nie tylko atrakcyjny wygląd ( w Jego ) oczach, ale zdrowie, dobre samopoczucie i brak zadyszki, gdy będę musiała biec za jedną czy drugą z moich córek.
Powinnyśmy porzucić niezdrową zazdrość kierowaną w stronę innych kobiet - One by osiągnąć ten efekt na pewno nie siedziały na kanapie. Powinnyśmy patrzeć na nie z podziwem, jeśli są nam bliskie - komplementować, bo ciężka praca zasługuje na pochwałę.
Ale to co jest najważniejsze powinnyśmy być z siebie dumne, bo nasze ciała wiele przeszły.
A dla naszych dzieci wszystkie jesteśmy piękne.
21 komentarze
Matko kochana post o mnie. Jejku ile ja rzeczy nie akceptuję w swoim ciele. Ale walczę bo właśnie dzięki insta koleżanką stwierdziłam cholera też tak mogę wyglądać. 3mam kciukasy za Ciebie :*
OdpowiedzUsuńTy nie akceptujesz?! Daj spokój, jesteś wspaniała ! Usuń
Właśnie skonczylam ćwiczenia. Od jutra z Piotraskiem zaczynamy biegać ; )
Usuńja chyba wyciągnę mojeg Jot. na bieganie ;)
Usuńświetnie napisane.
OdpowiedzUsuń;)
UsuńMotywacja bardzo dobra ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
Dzięki ! Ja podziwiałam dzisiaj Twoje zdjęcia ! Różnica niesamowita ! :)) Trzymam kciuki za dalsze postępy :)
UsuńZobaczymy co da się zrobić kochana;)
UsuńU Ciebie też pójdzie szybko, najważniejsze i najtrudniejsze to zacząć:)
U mnie jakoś zawsze opornie - mimo, że "niewiele" chciałabym zrzucić, bo coś koło 8kg, to opornie mi to idzie...
UsuńZazdroszczę kompletnie bez zawiści, komplementuję, próbuję się za siebie wziąć. Chwilowo z marnym skutkiem niestety. Pierwsze parę dni było dobrze, potem proza życia a raczej Anki kryzysy. Teraz chwilowo spokojniej, więc chęć do ruszania girami wróciła. Od jutra?
OdpowiedzUsuńKryzysy najgorsze. Ja gadam do Poli, a ta leży i podśmiewa się ze mnie... ale to tak max. 30 minut wytrzyma - nie zrażam się. Zawsze to chociaż 30 min. ;)
Usuńmam nadzieję, że znajdę w sobie motywację... ciągle mówię zacznę od jutra... choć fałdy na brzuchu mi przeszkadzają nie umiem zmienić diety is tylu życia.. jestem słaba
OdpowiedzUsuńNie jesteś słaba! Najpierw musisz zacząć od głowy i przekonać samą siebie, że dasz radę. Małymi kroczkami, nie wymagaj od siebie od razu przebiegnięcia maratonu - 15 minut też nie jest złe - bo to przecież dopiero początek ! :)
UsuńSłuchaj Granda no to trzymam mocno kciuki. Mam nadzieję, że zrobisz to i udowodnisz sama sobie, że chcieć to móc!
OdpowiedzUsuńOj chciałabym !
UsuńŚciskam mozno kciuki, byś się nie zraziła i w fajnym czasie uzyskała wymarzony efekt :) Kibicuję i kciuki trzymam !
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie!:*
UsuńJak byś siedziała w mojej głowie. Ja tez się biorę za siebie:)
OdpowiedzUsuńNo to teraz musimy się wspierać !:))
UsuńTrzymam mocno kciuki ;)
OdpowiedzUsuńJa też nigdy nie wiem jak reagować na komplementy, ale to chyba dlatego że kiedyś nie akceptowałam swojego ciała (kompleksy jak stąd do księżyca i z powrotem) odmieniło się to trochę... właściwie odrobinę, kiedy moja waga spadła na studniach o 10kg i już nigdy (na szczęście ) nie wzrosła, ale kompleksy zbierane przez lata gdzieś tam w ciąż we mnie siedzą...
Dziękuję, że jesteś