Obiecałam sobie...
15:18Obiecałam sobie, że tym razem będzie inaczej. Będzie lepiej, bo nie pozwolę sobie wmówić, że "ciąża -to -nie -choroba". Owszem, wciąż jestem zgodna, co do tego, że to "nie-choroba", ale dzisiaj już wiem, że to stan wyjątkowy, który zasługuje na szczególne traktowanie.
Za pierwszym razem odmawiałam sobie wszystkiego - dodatkowego snu, pierwszeństwa w kolejce, miejsca w autobusie... machałam ręką na gesty innych, ale z drugiej strony nie oburzałam się, aż tak gdy tych gestów brakowało. Wmówiłam sobie, że nie jestem nikim wyjątkowym, że mój odmienny stan nie wymaga szczególnego traktowania. "Bo przecież wszystkie przez to przechodzą". Nie użalałam się, nie jęczałam, nie budziłam męża w środku nocy z błaganiem o kiszone z lodami waniliowymi, nie wymagałam od niego niczego - oprócz tego, żeby był.
Dziś wiem, że głupia byłam...
...i znów popełniam ten sam błąd, a wiem, że wzięłam na siebie za dużo.
Wmawiam sobie, że to tylko tydzień jeszcze, choć upały mnie wykańczają, zdycham na odcinku kilkuset metrów, wracam do domu padnięta po pracy, widzę jak tracę kontrolę nad moim otoczeniem (pojęcie kontroli jest mi ostatnio bardzo bliskie- choć tylko jako mrzonka i za nic w świecie tej kontroli nie mogę posiąść.), domem. Nad Leą, widzę jak przelatują mi wspólne momenty, gdy na wpół przytomna kładę ją spać zapominając o wieczornej kąpieli.
Nie wymagam traktowania nadzwyczajnego, ale chciałabym samą siebie traktować lepiej. Dla własnego komfortu, dla własnego poczucia, że jest dobrze, że to piękny stan. Pozbyć się przekonania i poczucia wstydu, że wymagam zbyt wiele.
52 komentarze
oba zdjęcia cudne ciąża to nie choroba... niby! to co się działo ze mną w Łucyjowej ciąży nie było łatwe i z pewnością zdrowe, ale nie bedę tu opisywała :)
OdpowiedzUsuńNie krępuj się z opisywaniem.;)) Mam nadzieję, że mimo wszystko czułaś się lepiej niż ja teraz :)
Usuńwymiotowałam przez 9 miesięcy, przez pierwszą połowę kilka razy dziennie
Usuńzgaga nie do zniesienia, nic nie działało... migdały, renie mleko itp...
w 8tc miałam operacje wycięcia wyrostka, nie wytrzymał by godziny dłużej, a z racji ciąży po rozlaniu nie uratowali by ani mnie ani Luśki
z racji ciąży po operacji nie mogłam dostać nic przeciwbólowego także z dziurą w brzuchu na paracetamolu byłam
ciążowe hormony sprawiły że zrobił mi się wielki pionowy bliznowiec ze zrostami, tak więc mam przyrośniętą pomarszczoną bliznę przez pół brzucha ;)
niby ciąża nie choroba a hospitalizacja na 2 tyg na patologi ciąży z powodu infekcji dróg moczowych i podejrzenie małowodzia...
no i kilka różnych typowo ciążowych infekcji
-
mam nadzieję, że nast razem mnie ominie :)
a Tobie życzę spokojnych pozostałych tygodni :*
Ciąża?
GRATULACJĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wspaniała wiadomość OdpowiedzUsuń
Dziękuję ! :)
UsuńCo ja o tym wiem?Wiele, oj wiele!!
OdpowiedzUsuń;))
UsuńA ja pamiętam, że czułam się całą ciążę tak wspaniale, że korzystanie z tego wszystkiego co opisałaś nie było mi potrzebne. Gdyby tak za każdym razem było identycznie...
OdpowiedzUsuńZ Leą też nie było tak źle, ale teraz jest znacznie gorzej... więc chyba zacznę korzystać z pewnych przywilejów. :)
UsuńJa też nie bardzo o sobie pamiętałam będąc w ciąży. O dziecku owszem ale nie o sobie. Tak jakoś jest, że jak się nie ma w sobie wystarczającej ilości tupetu i asertywności za grosz to można sobie tylko pluć w brodę "po fakcie".
OdpowiedzUsuńTo jest dokładnie to co miałam na myśli Usuń
Dwa piękne zdjęcia. I Twoje nogi ślicznie opalone. A Ty po prostu kochaj siebie samą- nic więcej nie trzeba, bo miłość, to szacunek. Zdecydowanie, to wyjątkowe, co się dzieje, ale chyba czasami to mega zmęczenie i uciekający czas są nie do uniknięcia, tak mocno to i ja ostatnio czuję.
OdpowiedzUsuńUsuń
ja też kiedyś twierdziłam, że "ciąża to nie choroba"- do momentu kiedy nie zasłabłam w sklepie, bo mimo bardzo zaawansowanej ciąży i kolejki jak "stąd do Kansas", nikt mnie nie przepuścił. wtedy powiedziałam "dość" i wszedzie się pchałam, wszystkich upominałam. moje zdrowie jest najważniejsze, i gdzies mam co sobie ludzie myślą jak tak się wpycham wszedzie. tyle.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę samozaparcia, ja zawsze przyjmuję postawę "przepraszam, że żyję, a do tego jestem w ciąży".
Usuńdbaj o siebie!
OdpowiedzUsuńStaram się ! :)
UsuńPatrzę, czytam i tak bardzo mi się chce Was przytulić...
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie, o Was, tego czasu przecież nikt Ci już nie zwróci, nie odda.
Mnie Piotrek kazał opony do samochodu wpychać i na wulkanizacji się z nimi meldować w 9 m-cu... nie zrobiłam, nie dlatego, że nie mogłam, czy nie dałabym rady ale z szacunku do samej siebie, bo jeśli same nie będziemy o siebie dbać to nikt o nas nie zadba.
O kolejkach już nie wspomnę bo i na ciężarnej z maluszkiem na rękach ludzie potrafią wymusić pierszeństwo :)
Trzymaj się!
Już Ci pisałam na fb co myślę o P. ! Ja sobie z nim pogadam przy najbliższej okazji :p Usuń
Pięknie opalone stopki :)
OdpowiedzUsuńNo i co tu gadać leżeć i pachnieć to twoja dewiza ;) no do porodu ;)
To tylko photoshop :D
Usuńgratuluje! OdpowiedzUsuń
Dziękuję Usuń
Moje gratulacje Kochana!!! Rośnijcie zdrowo i uważajcie na siebie! A ciąża to może nie choroba, ale odmienny cudowny stan, w którym przede wszystkim trzeba dać sobie trochę więcej luzu, odpuścić niektóre rzeczy... I na pewno wolno nam wtedy trochę więcej i trochę więcej należy nam się przywilejów, z których trzeba korzystać!! :))
OdpowiedzUsuńMuszę zwolnić blokadę w mojej głowie, która mówi, że nie wypada...;)
UsuńA ja mam pytanie z innej beczki;> gdzie moge kupic dywan z pod pupy Lei;> Pozdrawiam i gratuluje serdecznie.
OdpowiedzUsuńA to z innej beczki to z IKEI - dokładnie ten - http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/50163792/ :)
UsuńAle ładnie się zaokrąglasz. Nie wstydź się tego, że czasami masz potrzebę zrobienia sobie dodatkowej drzemki i nie obwiniaj się jak nie wykonasz wszystkich domowych obowiązków. Masz prawo. W końcu dbasz nie tylko o siebie ale i o nowe życie :*
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to komplement, bo najchętniej wciągnęłabym brzuch ! ( Nie po to katowałam się dwa miesiące mel b :D)
UsuńGratuluję sercem całym, bo przegapiłam gdzieś ten moment, że Jesteś w ciąży. Uroczo wyglądasz od pasa w dół ;) I myślę, że jeśli zdajesz sobie sprawę z tego, że popełniasz błąd to już połowa sukcesu do tego aby się nawrócić. Bo po co znowu żałować. Trzymaj-cie się :)
OdpowiedzUsuńŁatwo go przegapić, bo jest nas mniej. Nabieramy dystansu, uczymy się nowego tempa życia i próbujemy ogarnąć to wszystko dookoła. ;)) Poza tym światu ogłosiłam zaledwie tydzień temu :*
UsuńCo ja tam wiem...:) Bardzo żałuję, że 2 lata temu nie potrafiłam Ci powiedzieć jak bardzo chciałabym, żebyś była dumna z ciąży. Walczyła o swoje, siadała w tramwajach, pociągach, leżała i pachniała. Bo to jest "stan błogosławiony" :) Masz prawo leżeć i pachnieć, gładzić Maluszka i otaczać się tylko tym na co masz ochotę. To nie choroba- to czas wyjątkowy. Dbaj mama o siebie ja Cię proszę proszę proszę OdpowiedzUsuń
A ja bardzo bym chciała, żebyś przestała szukać tego czego " nie zrobiłaś". Byłaś najbardziej, piekłaś pierniczki, pytałaś, wspierałaś, nie uciekłaś. Najważniejsze, że jesteś wciąż, że od czasu do czasu posłuchasz jak marudzę, że znosisz nasze wystawianie języków na videoczacie i że jeszcze 24 h i trochę i będzie w drodze na najcudowniejsze wakacje od dawna.
UsuńNo wiesz. :*
Gratuluję .Śliczne zdjęcia ,oba mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńhttp://swiatamelki.blogspot.com
Dziękujemy.:))
UsuńGratulacje! ;)
OdpowiedzUsuńDziękI!
UsuńMam to samo. Ledwo ciągnę za sobą nogi, a i tak mam wyrzuty sumienia, że nie ze wszystkim wyrabiam. Teraz, przy drugim dziecku jest trudniej, wiadomo, ale nie mogę sobie darować, że nie wrzuciłam na luz przy pierwszej ciąży. Wtedy przecież mogłam czerpać z tego stanu same przyjemności. Głupia byłam wtedy i głupia jestem teraz, że nie zwalam więcej na męża.
OdpowiedzUsuńPS. Gratuluję;)
Ja patrzę na bałagan dookoła, na zaniedbane obowiązki, na stertę prasowania i ręce mi opadają, a mimo wszystko na męża nie potrafię zwalić, bo niby przyjęliśmy zasadę, że On praca, ja dom. A teraz podział obowiązków powinien się zupełnie zmienić, bo On wciąż tylko praca, a ja dom, praca i ciążka na dokładkę...:))
UsuńSuper!! Gratulacje!!
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne :)
Dziękuję.:)
UsuńByłam w podobnej sytuacji, teraz nie jestem w ciąży, ale jestem mądrzejsza o doświadczenia z pierwszej, drugi raz tych samych błędów nie popełnię.
OdpowiedzUsuńDlatego ja również próbuję wyciągnąć wnioski! ;))
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie. Czy w ciąży, czy nie wymagałam od siebie za dużo. Dziś staram się po prostu słuchać siebie. Polecam, działa.
OdpowiedzUsuńJa też się staram, ale najpierw muszę porządnie odpocząć i złapać oddech...:)
UsuńGratuluję! I mimo, że ciąża to nie choroba, to jest to wyjątkowy stan! Więc dbaj o siebie podwójnie (nie tylko fizycznie) i nie miej żadnych wyrzutów sumienia!
OdpowiedzUsuńDziękuję, będę się starać!
UsuńZdjęcia piękne i baaardzo fajne sandałki:)
OdpowiedzUsuńA ciąża to i owszem nie choroba ale jak mówisz stan wyjątkowy. Ja zachowywałam się w ciąży tak,jak piszesz. nie wymagałam, nie szukałam. Ale trzeba, trzeba nie tylko dla siebie ale też i dla otoczenia.
Gratulacje!!! :)
OdpowiedzUsuńJa też uważałam, że ciąża to nie choroba, ale mimo częstych zawrotów głowy, prosiłam o przepuszczenie w kolejce czy ustąpienie miejsca :)
kochana dbaj o siebie jak najmocniej, oszczędzaj się ile się da, bo mając już jednego łobuza w domu nie jest to wcale takie łatwe jak by się wydawało :) gratuluje i który to tydzień??
OdpowiedzUsuńW pierwszej ciazy zaczęłam mysleć o sobie gdy otarłam się o śmierć będąc w trzecim miesiącu...w ułamku sekundy życie przeleciało mi przed oczami....w drugiej nie myslałam o sobie w ogóle..bo dom bo Wikii....nooo....może kiedyś dane mi będzie przy trzeciej nadrobić:P
OdpowiedzUsuńDziękuję, że jesteś