Bez pośpiechu.
14:22Zrobiło się w naszym życiu tak spokojnie. Po intensywnym styczniu, przyszedł mniej intensywny, za to przepełniony analizą luty. Pożegnaliśmy go bogatsi o nowe doświadczenia i wnioski.
Każdy kolejny dzień, każdy jej nowy krok, każda nowa umiejętność wywraca do góry nogami wszystko to co układałam sobie do tej pory i zmusza do układania i poszukiwania na nowo.
Macierzyństwo uczy mnie ciągłego poszukiwania. Poszukiwania siebie w całym tym matczynym zamieszaniu.
Nikt mi nie mówi, że jestem dobrą matką, nikt mnie nie zapewnia, że podejmuję dobre decyzje. Z każdej strony czuję się oceniania, czuję presję.
Jednak, każdego dnia to Ona utwierdza mnie w przekonaniu, że daję sobie radę. Patrząc na nią czuję się usatysfakcjonowana decyzjami, które podjęłam. Decyzjami, które sprawiły, że zrobiło się właśnie tak spokojnie.
Nie gnamy za na złamanie karku. Mamy chwilę dla siebie. Wiecznie zimną kawę, zamieniliśmy na ciepłą, wypitą w spokoju, nie w biegu. Na wyjazd w góry tylko we dwoje. Cierpliwość na nieprzychodzące przesyłki, na niespełnione pragnienia. Niedrżenie na myśl o zbliżającym się debecie na koncie. Na setne układanie książeczek w równym rządku, od największej do najmniejszej, by za pół godziny wszystkie wylądowały na środku pokoju. Na poszukiwanie puzzli pod kanapą, dywanem i komodą.
Na budowanie najwyższej wieży z klocków.
Nie chcę myśleć, że pewnie znów przyjdzie kryzys, pewnie znów, byle co wywoła kolejną wojnę domową, że kolejny wieczór, spędzę na rozpamiętywaniu i tęsknocie za tym co było. Że nadejdzie dzień, gdy będziemy musieli podjąć ważne decyzje, rzutujące na naszą przyszłość i przestanie być tak spokojnie.
Łapię dzisiejszy dzień, łapię też ten jutrzejszy, który kreśli w mojej głowie dobre wizje. Lepsze wizje. Dopóki Ona jest szczęśliwa.
Lalka - Patuhall
Pościel - AGATARN
Kapeć - Pepco
Królik - Tutulandia
29 komentarze
A wiesz, że i my tak mamy z tymi książeczkami, puzzlami pod łóżkiem i najwyższą wieżą z klocków?Dokładnie tak samo:)
OdpowiedzUsuńWy macie teraz podwójnie... nie wiem jak bym dała sobie radę ! :)
Usuńzazdroszcze Ci :* zapamietaj ten moment :) jest bezcenny :)
OdpowiedzUsuńTy lubisz gonić przed siebie...;))
UsuńŻyczę ci jak najdłużej tego spokoju :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńBo szczęście swoje i dziecka jest najważniejsze:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak...;)
UsuńTaki spokój jest bezcenny dla całej rodziny i oby trwał długo :)
OdpowiedzUsuńTo chyba zależne od tego czy oczyścimy odpowiednio atmosferę w okół siebie i zrzucimy z siebie zbędny balast...;)
Usuńbrakuje mi spokoju dystansu czujesz to? mi właśnie brakuje ostatnio ..
OdpowiedzUsuńa kapeć z Pepco matkoooo ile ja go szukałam na zdjęciu :) buziaaa
Tobie ? W życiu... zmartwiłaś mnie...
UsuńBynajmniej wyłapujesz detale - zastanawiałam się czy ktokolwiek, w ogóle zwróci ugwaę na ten głupi kapeć..;)
Życzę ci by ten bezcenny spokój trwał długo ;)
OdpowiedzUsuńUsuń
Spokój jest potrzebny nam wszystkim ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam, aby taki spokój i stabilizacja trwały długi, długi czas. Córeczka jest prześliczna, mały śpiący aniołek ;-)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do Nas (ciekawe czy pozna Pani kawałek ubioru Oli na głównym zdjęciu na blogu ;-))
Pozdrawiam ;-)
Dziękujemy bardzo za komplement !
UsuńJuż widziałam fragment naszego kombinezonu ! Mam nadzieję, że dobrze się nosi ! :)))
Proszę bardzo! Czysta prawda!
UsuńTaak, bardzo dobrze się nosi - uwielbiam go! ;-)
Cieszcie się jak najdłużej spokojem;) To ważne móc czasem odetchnąć;) Wiem co mówię, bo u nas właśnie burza i z nadzieją wyczekuje lepszego jutra...
OdpowiedzUsuńOby i u was się uspokoiło, bo to naprawdę pozwala odetchnąć ...:)
UsuńA ja życzę spokoju na zawsze... nie na długo, bo żyje się krótko i tylko raz i nikt za nas życia nie przeżyje nawet jeśli komentuje nasze postępowanie jako ciągle naganne. Sama nie myślę, że święty spokój się kiedyś skończy, bo jeśli się czegoś bardzo chce to sama wiesz jak jest :)
OdpowiedzUsuńŚpiący Anioł :) Jestem taka ciekawa jak się na żywo od Krakowa zmieniła.
Ja się zastanawiam jak zmieniła się Franka ! Pewnie przemiana jest o wiele bardziej widoczna, bo w Krakowie ( w porównaniu do rozbrykanej L.) to był dopiero aniołek - taka wyciszona i zrównoważona! :) zawsze kiedyś to "na żywo" można nadrobić ! :)))
UsuńŚciskam was i wasz brzuchol! :)
Pojawienie się dzieci pozwala nauczyć się życia i zegarka od nowa. To jest chyba ich największy dar dla nas. Cieszcie się sobą jak długo można!
OdpowiedzUsuńUsuń
Czasem to ja potrzebuję mieć te książki tak równo, według "wzrostu" i puzzle równo w szufladzie poukładane, choć wiem, że to tylko na chwilę, to muszę, potrzebuję. A i takie przychodzą kiedy to wszystko po prostu nieważne a i nawet dodatkowe piękno w tym chaosie odnajduje. To te wyjątkowe chwile w życiu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie ma złotego środka. Bez tego bałaganu, nie byłoby domu - w moim znaczeniu tego słowa.
UsuńNie byłoby wspólnych chwil, po prostu bycia ze sobą - bez względu na to co nas otacza. Te chwilę są najcenniejsze i uczę się je pielęgnować.... :)
Oj tak, zimną kawę to ja do tej pory mam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://szalenstwanorbiego.blogspot.com/
UsuńNo to, życzę, abyś wreszcie znalazła trzy minuty na tą ciepłą kawę! :)
UsuńDziękuję, że jesteś