Starzy, wrzućcie na luz !

21:43

Przed weselna trauma zniknęła całkowicie - wchodzimy w nowy etap - 'porzucone' dziecko da sobie radę.

W pierwszej fazie traumy - wyparcie - Oczywistym dla mnie było, że Lea na ceremonię uda się razem z nami. Bo jakżeby inaczej. Ba! Suknię dla niej szyłam rozochocona jej obecnością na zaproszeniu.

Faza druga- analiza - Plusy i minusy:
+Latające po sali weselnej dziecko wygląda cudnie na filmie.
+ Beznadziejne pląsy na parkiecie - uzasadnione obecnością dziecka pod pachą.
+Uwaga skupiona na dziecku - nie na kiepskim makijażu matki.
+No przecież sama obecność dziecięcia i mniejszy lęk, że cierpi bez matki.

Racjonalizacja - jakie dziecię w wieku 13 m-cy wytrzyma godzinną ceremonię w dusznym kościele?  Nie biegając pomiędzy ławkami, nie zrywając dekoracji, nie zaczepiając zgromadzonych i nie ciągając księdza za sutannę? Na pewno nie moje.
Jaka radość z jedzenia schabowego z dzieckiem na kolanach, z dziecięciem, które wsadza łokcie do rosołu?  (Szans na fotelik dziecięcy nie było.) Żadna.

Więc trzeba było zacisnąć zęby, zrezygnować z fotografii bawiącego się w najlepsze dziecięcia, dać sobie zjeść spokojnie schabowego, odstawić ją do babci i bawić się w najlepsze.

I okazało się to łatwiejsze niż myślałam. Kontakt sms'owo- mms'owy niczym niezakłócony - owszem były wątpliwości czy to uśmiech czy grymas płaczu... teściowa utrzymywała jednak, że uśmiech.
Okazuje się, że dziecko traumy nie ma - bynajmniej do dnia dzisiejszego jej nie zauważyłam. Obudziła nas rano z uśmiechem, z całusem i gryzieniem kolan - czyli standard.

 Potem było już tylko lepiej, bo na poprawiny wybrała się razem z nami - i tu żadnego kłopotu z jedzeniem nie było - żurek wyśmienity ukoił niejeden żołądek zapewne. Istna sielanka-  wesele przy pałacyku z fosą, z dużym ogrodem, huśtawką, wierzbą płaczącą, gęśmi chadzającymi dookoła i hodowlą danieli, ogromna sala na której rozbieg był znacznie dłuższy niż 4 metry salonu- istny raj dla mego dziecka.
No i ciotki, które mało co nie pobiły się o nią.
Jak macie takie ciotki, bierzcie je ze sobą ! Zajmowanie się dzieckiem macie z głowy. ;)



 

 

 
 


Dziękujemy a młodej parze życzymy jeszcze raz stu lat razem. I trzymamy kciuki, za nich, za udowodnienie, że małżeństwo w "młodym" wieku, wcale nie musi oznaczać porażki, że może być wyborem płynącym z serca. Buziaki R. i S. ! :*



*Zdjęcia z tel. cioci A.  - Oficjalną fotografią zajęła się Kasia K. z LuckyInLove  - ale na te zdjęcie musimy chwilkę poczekać! :)

You Might Also Like

16 komentarze

  1. miniman life19 sierpnia 2013 22:08

    i super dałaś radę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zaneta z19 sierpnia 2013 22:30

    Starym tez się należy pobalowac a Malutkiej na pewno było super u Babci :) czekamy na resztę zdjęć :) pozdrawiam/ Nelusiovo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. gosik19 sierpnia 2013 22:55

    heh z uśmiechem wspominam wesele na które wybralismy się z niespełna 11m Madzią :) cały kościół wielokrotnie schodziłam,po wcześniejszej konsultacji z panna młoda wzielismy swoje krzesełko do jedzienia i łóżeczko turystyczne które było na zapleczu gdize spał również inny mały kawaler ale atrakcja była taka jak piszesz dziecko pod pachą a bardziej uganiając się za nią i bacznie pilnowac aby komuś pod nogi nie wlazła a jak zasnęła to o 12 podczas oczepin sie obudziła z takim płaczem że na filmie słychać :D i za sprawa tego widizała oczepiny a potem już zołza spać nie chciała tylko o 2 ja jadac a aucie uspaliśmy!a poprawiny ksozmar wielki bo humor kiepski!wiec gdybym mogła mieć możliwoaść gdzies ja podrzucić to bym skorzystała bo tak to co tu dużo mówić małe dziecko ogranicza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda20 sierpnia 2013 11:21

      Uff, dobrze, że i ja się w to nie wpakowałam. :p

      Usuń
    Odpowiedz
  4. fla via19 sierpnia 2013 23:21

    Lu pierwszy ślub zaliczyła mając 6 miesięcy, wróciliśmy do domu, wykąpaliśmy Pannę ululaliśmy i wróciliśmy na imprezę, nawet nie zauważyła, ze nas nie było;) fakt, że o 3 wróciliśmy...
    kolejna impreza ślub chrzestnych gdy miała niecałe 8 miesięcy. był to grudzień więc do kościoła jej nie ciągnelismy, po mszy szybko do domu po dziecko i 2 h się 'weseliła' :) potem została z moimi rodzicami ( u nas w domu) i tez było grzecznie:)
    co niedziela chodzimy do kościoła, więc problemu na mszy by nie było- jest przyzwyczajona :)
    z pewnością czeka ją w najbliższej przyszłości ( jeszcze nie określonej dokłądnie) ślub rodziców;)
    ale wesela nie chcemy tylko obiad dla rodziny, może nie będzie tak źle!
    -
    ale Lea ma cudne włoski! ślicznie się prezentowała na poprawinach, czekamy na fotki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda20 sierpnia 2013 11:32

      W końcu jej rosną włoski. ;) No to na ślubie rodziców będzie kwiatki sypała!

      Usuń
    • fla via20 sierpnia 2013 21:59

      ale chyba w przeciwnym kierunku :P
      był pomysł aby obrączki niosła- zobaczymy :)

      Usuń
    Odpowiedz
  5. Patuhall19 sierpnia 2013 23:24

    Oj tak, jestem po łikendowych imprezach 'bez dziecka' i 'z dzieckiem' i wiem, że czas osobno nam się należy, a z drugą połówką raźniej jest Dziecko opuścić, zostawić ...
    Lea miała cudowną suknię i ciotkowe towarzystwo, pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda20 sierpnia 2013 11:32

      Ty jesteś świetnym przykładem, że da się imprezować z dzieckiem, ja wciąż mam opory:p

      Usuń
    Odpowiedz
  6. Anonimowy20 sierpnia 2013 10:52

    dokładnie zgadzam się jesteśmy właśnie po maratonie weselnym i raz tylko był z nami Czort potem brałam ją na troszkę na poprawiny i to najlepsze rozwiązanie... ogólnie babcia jest zawsze dobrym i pewnym rozwiązaniem ;)
    Blankowa Matka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda20 sierpnia 2013 11:38

      U nas były pierwsze koty za płoty, teraz to już tylko z górki! ;)

      Usuń
    Odpowiedz
  7. Iwona20 sierpnia 2013 11:17

    My też niedawno zaliczyliśmy imprezę bez dziecka i było super ;) Panną zajmowali się moi rodzice ;) zresztą zdąża się że wychodzimy osobno tzn. jedno zostaje z dzieckiem i przyznam szczerze że nie jest mi wtedy śpieszono do domu ba nawet nie wydzwaniam ;)

    Sukienka młodej boska ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    • mama-granda20 sierpnia 2013 11:53

      No opcję jednego rodzica out już przerabialiśmy. :p Nie jest źle, teraz noce stoją przed nami otworem! :)

      Usuń
    Odpowiedz
  8. Kasia P20 sierpnia 2013 20:02

    o nie nie nie. Nie zabieram, bo jak zabieram to nawet na chwilę nie mogę w spokoju usiąść ;P
    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas

    OdpowiedzUsuń
  9. lili22 sierpnia 2013 10:47

    My byliśmy na weselu jak mała skończyła 5 tygodni ;) co prawda dwa kilometry od domu, ale jednak ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aneta Flow30 sierpnia 2013 10:34

    Buba była z nami na weselu i cieszę się bardzo, bo za weselnymi zabawami jakoś nie szaleję, choć myślę, ze przejdzie mi, gdy troszkę podrośnie.

    OdpowiedzUsuń
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Dziękuję, że jesteś