W blogosferowym worze.
10:22
Ponoć napisana została książka o blogowaniu. Ponoć ktoś zarobił kasę na pisaniu o pisaniu.
Ponoć to blogo-biblia - a kto nie czytał ten trąba.
Nie czytałam, więc ze mnie trąba.
Ktoś oszacował, że teraz bum będzie na blogi prorodzinne, promacierzyńskie, prolifestylowe.
Że 2012/2013 to przełom.
Śledząc nastroje polityczno-matczyne, może i owszem.
Matki wychodzą na ulice, matki wychodzą na Wiejską.
Matki działają i zyskują. Brawa.
Pędzimy w tym blogosferowym szale, zbieramy lajki na fanpejdżach, piszemy, komentujemy, pytamy, odpowiadamy.
Jest całkiem miło.
I ktoś dorabia do tego ideologię, wrzuca nas wszystkie do jednego worka, bo pojawiły się dwie takie w TV.
( Co ponoć chronią prywatność i wizerunek swojego dziecka - to nie jest przytyk, na pewno nie stosunku do N., którą wielbię i patrzeć na jej buzię mogę bezustannie - lecz po prostu taka nasza schizofrenia...)
I przepraszać za bycie matką, za blogowanie i pokazywanie swojego życia karze.
Za parentingi i lajfstajly.

Nie przepraszam,
choć
wpisujemy się idealnie w trend ten !
Blog założony na przełomie 2012/2013 (plusik dla mnie...), jak matczyno -"lifestylowy" *( pod warunkiem, że możemy mówić tu o jakimś "stylu życia" - bo póki co u nas pełna improwizacja...) (no i kolejny plusik).
Dwie strony, słowami zachęty mnie natchnęły - z jednej tata Jot., drugiej ciotki- klotki, w dusznym pomieszczeniu, gdy nieco zawstydzona przyznałam, że myślałam o założeniu takiego bloga..
(Kiwały głowami z aprobatą - choć może tylko tak mi się wydawało.)
Nie planowałam posiadania dziecka na przełomie 2012/2013, nie planowałam go z myślą o blogu.
I chylę czoła przed moimi przodowniczkami, dla których owe wsadzanie do jednego wora jest w tym momencie obraźliwe, które pisały z sercem, dla swoich dzieci, dużo dużo wcześniej...
A ja blog (blogi) pisałam od 2005, na różnych etapach mojego życia, znikałyone tak szybko jak powstawały, bo czułam jakiś wstyd, że ktoś to być może czyta.
Dziś wstydu już nie czuję, bo jestem matką, bo sprawia mi przyjemność dzielenia się z wami naszym codziennym życiem, naszymi pasjami i rzeczami, które nas fascynują.
I męczy mnie nagonka na matki blogujące, sprzedające się za paczkę pieluch i dwie maskotki.
I męczą mnie wszystkie epopeje powstałe na ten temat.
I gdyby mnie nie naszło, gdy szorowałam tak tą wannę, to by ta notka nie powstała.
Ale powstaje.
Pierwszy i ostatni raz, bo nie chcę się więcej przed nikim tłumaczyć.

19 komentarze
Kurcze wiesz co?już mi sie przejadło czytanie wszędzie tego samego,bo gdzie człowiek nie przeczyta to ciągle jeden temat-wiec to chyba my go nakręcamy?!mam nadzieje,ze negatywnie tego nie odbierzesz? :) Powiem jedno nasz blog nasza sprawa co w nim pokazujemy,żadnych złych rzeczy,nagości nie ukazujemy a nasze zwykłe życie i to jest piękne!jesteśmy sobą a to najważniejsze,nie robisz nic na siłe żadnych specjalnych stylizacji itd i to jest piękne
OdpowiedzUsuńsłodka Lea :)
Więc co masz na myśli - bo gdzieś tam w trakcie tworzenia notki padło zdanie - same się nakręcamy, ale zostało ostatecznie wycięte. Ale dokładnie o to mi chodzi, że chyba czas zamknąć wszelkie dyskusje na ten temat, bo już męczą i nie ma sensu dalsze wypowiadanie się w tej kwestii. Dlatego też pierwszy i ostatnio raz. ;)
OdpowiedzUsuńJa piszę bloga z potrzeby serducha. Mieszkam na emigracji, a internet stał się miejscem, w którym mam możliwość spotykania Was :) I nie czuję się blogerką przez wielkie B, po prostu wiem, że większość moich znajomych (choć o dziwo mało komentują i kończy się to zawsze tym, że odpowiadam im na wiadomości na priv) czeka na wieści od nas. Przecież nie będę im robić "kopiuj - wklej" lub ciągle powtarzać tego samego ;)) Stąd pamiętnik i zdjęcia Amelki w sieci:). Podobnie Dziadkowie Amelki nie widują jej często więc przynajmniej w ten sposób mogą patrzeć na rozwijającą się z dnia na dzień Wnusię. I wreszcie na koniec : jak dla mnie blogi Mam są często fajną rozrywką, fajnie wiedzieć, że nie tylko ja spędzam całe dnie z dzieckiem, jesteśmy dla siebie koleżankami po fachu i będziemy się zawsze wspierać. Nie widzę w tym więc nic złego :))
OdpowiedzUsuńhttp://krainapaozji.blogspot.fr/
Bo w tym nie ma nic złego ;) A ja cieszę się, że gdzieś tam pomiędzy tymi wszystkimi wpadłam na Ciebie i Amelkę :p (albo ty na nas wpadłaś?:D nie pamiętam już :P)
Usuńdokładnie, powiedzmy to raz, dosadnie i zamknijmy temat, bo nie mamy się tak naprawdę z czego tłumaczyć... :) nasz blog, nasze dziecko, nasze życie! Babki górą! ;)
OdpowiedzUsuńI koniec kropka :) kochana Ty :)
OdpowiedzUsuńamen
OdpowiedzUsuńhaha! Ja tez poczulam sie jak idiotka, jak zobaczylam wywiady z mamami-blogerkami. Nawet bloga chcialam kasowac, tak sie w pierwszej chwili przestraszylam!
OdpowiedzUsuńDobrze, ze nie dzialam impulsywnie ;o)
Ja poczułam się głupio ( nie to nie przez zazdrość), bo jakoś to co było mówione rozmijało się ( w moim przekonaniu!) z rzeczywistością przedstawioną na blogu... Ale to już nie mnie oceniać. :)
UsuńA ja piszę bloga dla tych worków pieluch i kartonów dziecięcych gadżetów, które dostaje od sponsorów :)
OdpowiedzUsuńA poważnie to doskonale Cie rozumiem! I pozdrawiam przeciepło!
Zazdro sponsora :D ;)
UsuńEch, wiesz co trza to chyba wszytstko olać i robić swoje, ot media podłapały "fajny"temat, który można wypaczyć i ubić na nim trochę piany :P dzieci teraz trendy, więc dawaj, a nuż jakaś niezdrowa sensacja. Ach szkoda gadać. Ty wiesz jak jest, ja wiem, i matki bloggerki wiedzą, i szafa gra. Wystarczy. Są w tym kraju poważniejsze problemy i to związane z dziećmi! a ja nie widziałam żadnego z tych programów i chyba dobrze :) buziaki dla wszytskich :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą jak najbardziej! ;)
UsuńZ tą TV to nie wiem o co kaman ale przesłanie posta doskonale rozumiem. I tak jak Tobie powoli mi się zaczyna ulewać temat... ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też nie wiem o co chodzi z tą telewizją - jakieś wywiady z mamami blogerkami były czy co? ;>
OdpowiedzUsuńW każdym razie co do ogółu - nasze blogi, nasze życia, nasze dzieci - niech każdy pilnuje własnego nosa i swojego podwórka. ;)
Hmmm, powiem Wam, że ja również jestem trąba :) nie słyszałam o tej " biblii " :) ba, nawet o tych programach nic nie wiem. Macie jakieś linki? Chętnie bym zobaczyła o co tyle szumu :) No i chętnie bym się zapoznała z informacją na temat -jak to Pani określiła- pisania o pisaniu, bo też mi się to wydaje nieco absurdalne i naciągane. No, ale trzebaby przed osądem przyjrzeć się temu. Pozdrawiam wszystkie bloggerki :)
OdpowiedzUsuńCo do telewizji - celowo nie przytaczam ani stacji, ani bloggerek, które wystąpiły, bo nie w tym rzecz była. A książka, ma wdzięczną nazwę "Bloger", i z tą biblią to nie moje zdanie, tylko gdzieś tam natrafione. :)
OdpowiedzUsuńA czyje zdanie to już mało istotne :) Dzięki za tytuł, porozgladam się :) Może odkryję jakiś sens :)
OdpowiedzUsuń:)
o książce nie słyszałam, programu nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńze mnie chyba tez trąba, blog chodził za mną od dawna, jakoś tak się wpakowałam w ten bum :) nie żałuje...
Dziękuję, że jesteś